Jezus cię potrzebuje!

„Proszę więc was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali wasze ciała jako ofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest wasza rozumna służba.” (Rzymian 12,1)

Rozumna służba. Bóg mówi o „normalnej” służbie, niczym wyjątkowym – dla każdego wierzącego – to „norma”! Dziś w kościołach mówi się o „normalności”, by dbać o siebie, nie przepracowywać się... Ale wyzwanie, jakie stawia Paweł, to że „rozumna”, „rozsądna” służba oznacza oddanie CAŁEGO życia jako „żywej ofiary”! WSZYSTKO! Oddaj Bogu WSZYSTKO! Bóg nie powołał mnie, bym był „ewangelistą” czy „kaznodzieją” – On powiedział, że chce CAŁEGO mnie!

Mając zaledwie 15 lat, spacerując z grupą młodych chrześcijan po plaży w Brighton, Pan przemówił do mnie, odsunął mnie na bok i rzucił mi wyzwanie. W moim życiu rozpoczęła się duchowa walka. Wiedziałem, że Pan mnie powołuje, wzywa mnie: „Dawidzie – chcę CIEBIE!” Ale diabeł mówił: „Nie rozumiesz? Jesteś zbawiony, zostałeś ochrzczony w wodzie, napełniony Duchem Świętym – to wystarczy!” Jednak Bóg mówił: „Dawidzie, chcę CIEBIE, całego ciebie, WSZYSTKO! – Twoje życie, rodzinę, czas, dom, każdą rzecz – chcę wszystko!” Nie miałem pokoju, dopóki tej nocy nie oddałem Mu wszystkiego.

Oddaj Jezusowi wszystko! Im więcej Mu daję, tym więcej otrzymuję w zamian! Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i przepełnioną. Dlatego Bóg mówi, że jedyną „rozumną” rzeczą jest ofiarowanie swojego ciała jako żywej ofiary, świętej i miłej Bogu! – A to dopiero początek, „norma”, „rozsądna” część! Ja chcę czegoś więcej, ponadnaturalnego! Nie chcę tylko otrzymać Ducha Świętego jak wszyscy inni – chcę podwójną porcję, potrójną porcję, dziesięć razy, sto razy więcej! Jestem głodny Boga! Potrzebuję tego namaszczenia, tej mocy! Jezus opowiadał o słudze, który robił to, co było „rozsądne” – wszystko, czego od niego oczekiwano – ale pan mu nie podziękował – bo to było wymagane! Ale ja chcę otrzymywać! Jestem głodny. Jestem spragniony. Im więcej dajesz, tym więcej Bóg daje w zamian! Pamiętam to ogromne wyzwanie, kiedy Bóg powiedział do mnie: „Dawidzie, chcę CIEBIE!” Tej nocy musiałem powiedzieć: „Panie, oddaję Ci wszystko!”

Kiedy tej nocy poszedłem spać, miałem dzikie sny, że kaznodzieja nie pojawi się następnego dnia w kościele, sny o ewangelizacji... Miałem tylko 15 lat! Następnego ranka to był najbardziej chwalebny dzień w moim życiu! Wstałem z łóżka, uklęknąłem i powiedziałem: „Panie, oddałem Ci wszystko, teraz zrobię wszystko, czego zechcesz, należę do Ciebie!” Oczekiwałem wielkich rzeczy! Zszedłem na dół pełen ekscytacji. To miał być dzień, w którym zacznę głosić tysiącom... Ale pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem, był rząd brudnych butów w korytarzu. Nigdy nie lubiłem czyścić butów, ani wtedy, ani teraz. Ale Pan powiedział: „Wyczyść te buty!” I zrobiłem to, bo złożyłem zobowiązanie. Polerowałem te buty, jakby miał je nosić sam Jezus! To jest rozsądna służba. Nie zaczynasz na szczycie, zaczynasz na dole. Nie zacząłem od ewangelizacji na wielkich zgromadzeniach. Zaczynałem od świadectwa jako chłopiec na ulicy, w mojej szkole. Gdzie zaczyna się nasze zbawienie? Nasze zbawienie zaczęło się, gdy Jezus DAŁ, gdy zapłacił cenę – swoją Ofiarą na Krzyżu. Tam musi zaczynać się nasza służba – od dawania – ofiary. To jest tylko nasza „rozumna”, „normalna” służba!

Nauczyłem się najtrudniejszej lekcji w życiu – absolutnego posłuszeństwa – RÓB, co On mówi, i nie zadawaj pytań.

To było dokładnie jak w Biblii: pierwszy cud w życiu Jezusa miał miejsce na weselu w Kanie Galilejskiej, gdzie Maria, Jego matka, powiedziała sługom: „Cokolwiek wam powie, ZRÓBCIE TO!” Nie wiedziała, że Jezus poprosi ich o coś niezwykle dziwnego i szalonego: by napełnili puste stągwie wodą! Nie winem, bo go nie mieli, ale wodą! Był to pierwszy cud Jezusa, a Maria, z niezwykłą wiarą, nakazała sługom robić, co On powie – nawet jeśli to było szalone! Co ona mogłą wiedzieć? Jezus do tej poru nie uczynił żadnego cudu! Jednakże, kiedy nakazała sługom wykoywać wszystkie polecenia ezusa, On po raz pierwszy w swoim życiu uczynił cud zmieniając wodę w wino!

Kiedy czyściłem te brudne buty, robiłem to, jakby miał je nosić Jezus! Nigdy nie zapomniałem tej duchowej lekcji: RÓB, CO ON MÓWI, NAWET JEŚLI TEGO NIE CHCESZ, NAWET JEŚLI TO SZALONE, NAWET JEŚLI NIEMOŻLIWE! Tak żyłem przez ostatnie 75 lat w służbie, bo tylko tak można doświadczyć cudu!

Pan wielokrotnie przypominał mi: Jezus powiedział: „Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem, abyście szli i wydawali owoc, i aby owoc wasz był trwały.” Gdy obchodzę moje 93. urodziny i świętuję 75 lat pełnoetatowej służby, patrząc wstecz, dziękuję Bogu całym sercem za to, że gdy wezwał mnie jako 8-letniego chłopca, odpowiedziałem: „Oto jestem, poślij mnie.” W ostatnich latach często wracam na to święte miejsce nad brzegiem morza w Brighton, by dziękować Mu za to, że powołał mnie w wieku 15 lat, bym oddał Mu wszystko, i zawsze odnawiam tam obietnicę, którą złożyłem jako nastolatek – że oddam Mu WSZYSTKO. I nigdy nie zapominam: gdy Bóg mówi mi, „zrób coś” – choćby wydawało się to szalone – robię to!