Ile Ducha Świętego Chcesz?

Pożyteczniej jest dla was, abym odszedł. Jeśli bowiem nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, a jeśli odejdę, poślę go do was. A gdy on przyjdzie, będzie przekonywał świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. (ew. Jana 16,7-8)

Jeśli wierzymy, że żyjemy w czasach ostatecznych, desperacko potrzebujemy Ducha Świętego! Powodem, dla którego po raz pierwszy przyjąłem Ducha Świętego, było to, że wiedziałem, iż muszę głosić Ewangelię – aby życie ludzi się zmieniało, aby dusze były zbawiane i wchodziły do Królestwa! Znalazłem Chrystusa, gdy miałem 8 lat, zostałem ochrzczony w wodzie w wieku 12 lat. Po raz pierwszy przemawiałem w moim kościele, gdy miałem zaledwie 13 lat. Rozreklamowałem spotkanie, ludzie przyszli, głosiłem – ale nikt nie pokutował! Byłem wstrząśnięty, ponieważ dorastałem wśród największych ewangelistów. Wróciłem do domu i zapytałem mojego ojca, który był potężnym kaznodzieją, jednym z założycieli ruchu zielonoświątkowego w Wielkiej Brytanii, co było nie tak? Przecież głosiłem tę samą Ewangelię – z Biblii, tak jak on – a jednak nikt nie pokutował. Ojciec odpowiedział: „Ponieważ jeszcze nie otrzymałeś Ducha Świętego!”. Tej nocy położył na mnie ręce i modlił się, abym został napełniony Duchem Świętym – ale nic się nie stało – żadnego ognia, żadnej mocy! Jednak od tamtej chwili miałem tylko jedno pragnienie: spotkać się z Bogiem i otrzymać Jego moc w swoim życiu.

Przez 3 miesiące modliłem się bez rezultatu. Ale wiedziałem, że bez mocy, bez ognia, bez Bożego namaszczenia nigdy nie zobaczę nawróceń i przemiany ludzkich serc. W tamtych czasach w Londynie odbywały się trzy zielonoświątkowe konwencje wielkanocne. Postanowiłem pojechać i nie wyjeżdżać, dopóki nie otrzymam chrztu w Duchu Świętym! Kazania były tak długie, że rano nie było już czasu na modlitwę o wylanie Ducha! Jako 13-latek podszedłem do wielkich Bożych mężów na podium i powiedziałem: „Przyszedłem tylko po ogień, módlcie się za mnie!”. Zabrali mnie do małego pokoju, położyli na mnie ręce – ale ich myśli były już przy obiedzie! Nie otrzymałem Ducha Świętego.

Szukałem czegoś, co nie pochodzi od ludzi, ale prawdziwej Bożej mocy. Jeden z tych pastorów dostrzegł moje serce, otworzył mi Pismo Święte, a potem, gdy modlił się i włożył na mnie ręce, miałem wrażenie, jakby dach budynku się otworzył – zobaczyłem Bożą chwałę i poczułem ogień! Ogień Ducha Świętego, moc Bożą i Jego chwałę! Teraz musiałem zostać ewangelistą! Musiałem głosić Chrystusa i widzieć Jego moc! Ten chrzest był dopiero początkiem!

Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus nauczał: „Pożyteczniej jest dla was, abym odszedł. Jeśli bowiem nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, a jeśli odejdę, poślę go do was. A gdy on przyjdzie, będzie przekonywał świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu, mówię, bo nie uwierzyli we mnie. O sprawiedliwości, bo idę do mego Ojca i już więcej mnie nie zobaczycie.” – Jan 16,8

To była poważna lekcja, która zmieniła całe moje życie – i pozostaje ze mną do dziś: „Bez Ducha Świętego nie mogę nic uczynić!” Zrozumiałem, że potrzebuję ognia i mocy Ducha Świętego, aby widzieć przemienione życia. Jeśli ludzie się nie zmieniają, to jaki jest sens głoszenia?

Ile Ducha Świętego pragniesz? 100 procent? A ile pozostaje dla ciebie samego?! Gdy miałem 13 lat, Bóg powiedział mi, abym opróżnił siebie ze wszystkiego – z własnych pomysłów i nadziei. Wołałem: „Potrzebuję Ducha Świętego, potrzebuję ognia, potrzebuję mocy, potrzebuję Boga, potrzebuję Jezusa, potrzebuję Ducha Świętego! Boże, napełnij mnie, napełnij mnie, napełnij mnie!” Kilka dni przed moimi 14. urodzinami otrzymałem chrzest w Duchu Świętym – to było potężne przeżycie, rewolucja w moim życiu. Nie przyszło to lekko. Ale gdy przyszło, przyszło „prosto ze źródła”. Od tamtego momentu zacząłem widzieć, jak ludzie pokutują i ich życie zmienia się pod mocą Ducha Świętego. I każdego dnia, aż do dziś, modlę się o nowe napełnienie Duchem Świętym, o nowy dar wiary.