Co muszę zrobić, aby być zbawionym?

Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. (Ewangelia Jana 3,5-6, UBG)

Każdy bowiem, kto wezwie imienia Pana, będzie zbawiony. (List do Rzymian 10,13, UBG)

Kiedy Jezus powołał mnie do służby miałem 15 lat – wszystko się zmieniło.

Byłem wtedy w piątej klasie w Selhurst Grammar School w Croydon; to miał być mój ostatni rok szkoły. Z jakiegoś powodu oddzielono mnie od mojego brata bliźniaka, więc na tych konkretnych zajęciach byłem sam. Pamiętam ten rok bardzo dobrze. Na naszych cotygodniowych lekcjach religii mieliśmy nauczyciela, którego można by nazwać „postępowym”. Zaprzeczał cudom opisanym w Biblii - nie wierzył nawet w cud stworzenia, opowiadał się raczej za teorią ewolucji Darwina. Bardzo mnie to denerwowało i smuciło, ponieważ wychowano mnie w wierze w Boga jako Stwórcę nieba i ziemi oraz w przyjmowaniu Biblii w całości – razem ze wszystkimi cudami.

Tydzień po tygodniu kwestionowałem jego poglądy na temat Autorytetu i Boskiego Natchnienia Biblii. Jednym z moich ulubionych fragmentów było: „Całe Pismo jest natchnione przez Boga”. Co tydzień odpowiadałem mu cytatami z Biblii, a jeśli nie znałem odpowiedzi, wracałem do domu i pytałem ojca, który zawsze potrafił znaleźć właściwe wersety, by mi pomóc. Chłopcom w klasie zdawało się to podobać, ponieważ byliśmy jedyną klasą w szkole, która nigdy nie trzymała się programu nauczania – całe zajęcia religii polegały na moich dyskusjach z nauczycielem. Pod koniec zaledwie jednego semestru przyszedł do mnie i zaproponował, byśmy zaczęli w szkole wspólne studium biblijne i modlitwę. Jestem pewien, że przyjął Chrystusa, ponieważ na każdej lekcji przedstawiałem jasne wezwanie do zbawienia. Później dowiedziałem się też, że dwóch chłopców z tej klasy zostało kaznodziejami Ewangelii.

Oprócz głoszenia prawdy Biblii mojemu nauczycielowi w ostatnim roku szkolnym, głosiłem też na szkolnym podwórku – byłem prawdziwym kaznodzieją „ognia piekielnego”. Pamiętam szczególnie jedną sytuację – głosiłem z taką mocą, że dwóch moich szkolnych kolegów, odrzucając moje wezwanie do zbawienia, uścisnęło sobie dłonie i zadeklarowało, że pójdą razem do piekła.

Biblia mówi, że JEST zmartwychwstanie umarłych i DZIEŃ SĄDU – kiedy KAŻDY z nas stanie przed sądem Bożym. Jeśli żyjesz w grzechu i umrzesz w grzechu, nie znajdując uzdrowienia z grzechu, nie ma już przebaczenia – piekło istnieje dla tych, którzy nie chcą pokutować. Najważniejszą rzeczą w tym życiu nie jest fizyczne uzdrowienie, lecz kwestia grzechu i tego, co z nim zrobisz. JEST przebaczenie, JEST uzdrowienie z grzechu, droga do Królestwa – przez miłość Boga, który posłał Jezusa Chrystusa, swego Syna, aby umarł na krzyżu, zapłacił cenę za twój grzech, przebaczył ci, złamał przekleństwo diabła i dał ci wolność.

Biblia mówi: „Każdy, kto wezwie imienia Pana, będzie zbawiony.” Chwała nieba i groza piekła są rzeczywiste. Każdy z nas musi dokonać tego wyboru – mamy tylko to życie, aby się upamiętać, inaczej będzie za późno.