Nasz Bóg odpowiada na modlitwy – i czyni cuda. Wiem, że cuda wydarzą się, gdy się modlę; nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To tak samo pewne, jak to, że każdego ranka słońce wstanie i ukaże się w moim oknie. Bóg czyni cuda każdego dnia – ale to od nas zależy, czy uwierzymy, że On może i uczyni to w naszym życiu. W tym miejscu wiara staje się tak ważna.
Moje życie było krokiem za krokiem wędrówką z Bogiem. To było w połowie 1964 roku, zaledwie trzy lata po mojej pierwszej wizycie w Jerozolimie, kiedy zacząłem tracić głos. Był to rak gardła. Miałem zaledwie 32 lata i dwie ośmioletnie córki bliźniaczki. Musiałem poprosić innego pastora, aby przejął prowadzenie nabożeństw.
Przez te wszystkie lata wielokrotnie mówiłem o moim uzdrowieniu z raka gardła, ponieważ był to przełomowy moment w moim życiu i był cudowny na dwa sposoby.
Po pierwsze, kiedy zdiagnozowano u mnie raka, MUSIAŁEM odmówić leczenia, ponieważ członkowie mojego kościoła, którzy widzieli tak wiele cudów podczas misji, która założyła kościół w 1959 roku, teraz zaczęli mnie krytykować. Mówili, że on ma wiarę dla innych ludzi, ale sam będzie pierwszym, który podda się operacji, gdy zachoruje. Złożyłem więc jasne oświadczenie zarówno w kościele, jak i lekarzom, że będę modlił się o cud, z wiarą, i nie przyjmę żadnego leczenia ani leków. Jednak po trzech miesiącach, kiedy wróciłem do lekarzy, mówiąc, że wierzę, że mój rak zniknął, zszokowali mnie, mówiąc, że urósł on teraz tak bardzo, że bez natychmiastowej operacji mogę umrzeć; powiedzieli również, że fakt, iż nie zostałem uzdrowiony, dowodzi, że nie ma Boga. Był to piątek, a operacja miała odbyć się w poniedziałek. Całą sobotę spędziłem, desperacko błagając Boga o cud uzdrowienia, ale nic się nie wydarzyło.
W niedzielę zmieniłem swoją modlitwę. Byłem w duchowym dylemacie – i to miał być drugi sposób, w jaki moje uzdrowienie okaże się cudowne: Właśnie odbyłem trzecią podróż do Izraela w maju z używanym autobusem, który kupiłem, i zaczynałem wierzyć, że Bóg wzywa mnie, abym opuścił swój kościół i pracował na pełny etat w Izraelu i krajach komunistycznych. Więc teraz modliłem się najniebezpieczniejszą modlitwą w moim życiu: Powiedziałem: Panie, jeśli chcesz, abym został w Anglii z moim kościołem i rodziną, nie uzdrawiaj mnie, a jutro powiem lekarzom, że Ty nie mogłeś tego uczynić. Jeśli jednak chcesz, abym opuścił rodzinę i kościół i pracował na pełny etat w Izraelu i Rosji, to potrzebuję cudu.
Ponieważ jestem bardzo niecierpliwy, powiedziałem wtedy: Panie, chcę odpowiedzi teraz, dzisiaj. Miałem „pudełko obietnic” w amerykańskim stylu i nierozważnie wybrałem pierwszy tekst, był to Rzymian 8:28: „Wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga”. Byłem zły i odrzuciłem tekst. Desperacko uskarżałem się Panu: Głoszę to, aby pocieszać ludzi – chcę prostej odpowiedzi, TAK lub NIE, uzdrowisz mnie, czy nie? W tym momencie wydawało się, że Duch Święty zganił mnie i powiedział: wybrałeś Rzymian 8, teraz otwórz Biblię i przeczytaj cały rozdział. Zacząłem czytać, buntowniczo, nadal chcąc jasnej odpowiedzi, TAK lub NIE. W końcu dotarłem do wersetu 26: „gdy nie wiemy, o co się modlić…”, a werset 27: „Duch Święty wstawia się za nami zgodnie z WOLĄ Bożą”. Podskoczyłem. WIEDZIAŁEM, że Duch Święty powiedział TAK!
Ale jak mogłem przekonać lekarzy rano? Pomyślałem, że jeśli, jak w przypadku Naamana trędowatego, musiał on najpierw umyć się siedem razy w rzece Jordan, zanim został uzdrowiony, to ja mógłbym przekonać ich, by spojrzeli 7 razy; 6 razy zobaczyliby raka, a za 7. razem zniknąłby… Ale kłóciłem się z Bogiem, oni nie spojrzą 7 razy, niech to będzie tylko 6, a potem, zdając sobie sprawę, że nie spojrzą nawet 6 razy, zacząłem odliczać w dół: nie 6 – 5, nie 5 – 4, nie 4 – 3. Duch Święty mnie zatrzymał. Muszą spojrzeć trzy razy.
Następnego ranka, w poniedziałek, poszedłem do szpitala. Czekało na mnie trzech lekarzy, „z naostrzonymi nożami”, gotowi do operacji, która miała udowodnić, że nawet JEŚLI On istnieje, Bóg NIE odpowiada na modlitwy.
Aby przygotować się do operacji, najpierw włożyli mi instrumenty do gardła; potem je wyciągnęli, włożyli drugi raz; wyciągnęli, a następnie włożyli – dość szorstko – po raz trzeci. Nie powiedziałem ani słowa, z instrumentami w gardle, nie mogłem. W szoku spojrzeli na mnie i rzucili mi wyzwanie: „Kto to zrobił? Podaj nam nazwę szpitala i lekarza, który przeprowadził operację”. Odpowiedziałem: „Lekarzem jest Jezus, w którego wy nie wierzycie, i On nie potrzebuje szpitala”. Powiedzieli: „Ale widzimy tkankę bliznowatą w miejscu, gdzie rak został przez kogoś wycięty”. Stało się dla nich jasne, że żadna ludzka ręka mnie nie dotknęła, a to, co jest dla mnie cenne, to fakt, że do dziś mam tkankę bliznowatą w miejscu, gdzie dotknęła mnie Ręka Boga.
Byłem świadkiem dziesiątek tysięcy cudów uzdrowienia w mojej służbie, ale nigdy nie widziałem ani nie słyszałem o trwałym i widocznym śladzie pozostawionym w tyle, tylko w moim gardle – dowodzie na to, że Ręka Boga faktycznie mnie dotknęła.

