Synowie i córki Boże

Lecz wszystkim tym, którzy go przyjęli, dał moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w jego imię; (J. 1,12)

Ludzie pytają mnie: „Kto będzie twoim następcą?” Moja odpowiedź brzmi: Nie mam następcy! Nie skończyłem jeszcze mojej pracy i nie zrezygnuję, dopóki zadanie nie będzie ukończone! Ale coraz więcej młodych pastorów i liderów zwraca się do mnie o pomoc i radę; chcę zachęcić innych, aby podążali moimi śladami i czynili to, co robiłem przez ostatnie 73 lata w pełnym wymiarze służby. Dlatego wybrałem pierwszy list Pawła do Tymoteusza - którego opisuje jako swojego „prawdziwego syna w wierze” - ponieważ chcę mówić do was jako MOICH prawdziwych synów i córek w wierze.

Paweł przedstawia siebie jako „apostoła Jezusa Chrystusa z woli Boga, naszego Zbawiciela, i Chrystusa Jezusa, naszej nadziei”. To jest ważne zarówno dla ciebie, jak i dla mnie, ponieważ Paweł nie był jednym z pierwszych dwunastu apostołów. Pozostałych jedenastu uczniów, po zdradzie i śmierci Judasza, musiało zdecydować, kto powinien zastąpić go w służbie. Wybrano człowieka o imieniu Maciej, człowieka, który był z Jezusem od samego początku. Faktycznie nie widzimy zbyt wielu dowodów na jego dalszą służbę; dla mnie ten, który naprawdę zastąpił Judasza jako jeden z dwunastu, nie był tym, który został wybrany przez losowanie jako decyzja ludzi, ale raczej Paweł, apostoł wybrany „z woli Boga”

Czuję, że mam coś wspólnego z Pawłem w tym względzie, ponieważ wierzę, że powodem mojej służby i tego, że pozostałem w służbie tak długo, jest to, że również objąłem tę pozycję z Boskiego powołania. Często opowiadam historię, jak na początku II wojny światowej zostałem ewakuowany z Londynu na krótki czas do Szkocji i jak pewnej nocy, gdy już poszedłem spać, usłyszałem słodką muzykę płynącą z dołu i te słowa: „Usłysz głos Pana Żniwa, który słodko woła, „Kto pójdzie i będzie pracował dla Mnie dzisiaj, kto przyprowadzi zgubionych i umierających, kto wskaże im drogę wąską?”” A potem refren, „Mów, Panie, mów, Panie, mów, a ja odpowiem, oto jestem, wyślij mnie!” Stanąłem na górze schodów, prawdopodobnie mając zaledwie 8 lat, i powiedziałem: „Oto jestem, wyślij mnie!”

To to powołanie zostało ponownie potwierdzone, gdy miałem 15 lat. Już oddałem moje życie Chrystusowi, zostałem ochrzczony w wodzie i napełniony Duchem Świętym, ale nadszedł dzień, gdy podczas wakacji z grupą innych młodych ludzi na Wybrzeżu Południowym Anglii musiałem oderwać się od moich przyjaciół, ponieważ było tak wyraźne wezwanie od Boga: „Potrzebuję cię, pragnę cię, chcę, abyś dał Mi WSZYSTKO.” To był punkt zwrotny w moim życiu, i czuję dzisiaj, że jestem w tym miejscu z polecenia Boga.

Pwełl kontynuuje swoje list do Tymoteusza, „do mojego prawdziwego syna w wierze”. Miałem wspaniałą żonę i trzy córki, ale nigdy nie miałem syna. Bardzo chciałbym mieć syna, który podążałby moimi śladami. Jednakże, patrzę na wszystkich młodych pastorów i liderów, którzy podążają za mną w tej pracy, jako „moich synów”, a niektórych nawet nazywam „moimi synami” - tak jak Paweł nazwał Tymoteusza. Chciałbym, aby ludzie podążali za moim przykładem, śledzili drogę, którą podjąłem, i odważnie realizowali swoje własne powołanie.

Paweł mówi do Tymoteusza, że mimo iż jest młodym człowiekiem, musi poprawić niektórych mężczyzn w ich fałszywej nauce. Paweł mówi w wersecie 5, że celem jego przykazania jest MIŁOŚĆ, która pochodzi z czystego serca, dobrej sumienia i szczerej wiary. Nasze nauczanie MUSI być oparte na MIŁOŚCI. Nie możemy zmuszać i przymuszać. Niektóre religie przestrzegają surowych zasad i narzucają je prawem. Na przykład w Afganistanie i Iranie islam surowo egzekwuje swoją doktrynę, więżąc, bijąc, torturując i wykonując wyroki śmierci na osobach, które nie przestrzegają ich nauki. Ewangelia jest głoszona w MIŁOŚCI. Nie może być przymusu, nie możemy zmuszać ludzi. To jest MIŁOŚĆ. Musimy wrócić do podstaw: to jest Ewangelia BOŻEJ MIŁOŚCI.

Paweł jest zaniepokojony, ponieważ tutaj, w Efezie, niektórzy oddalili się od prostoty szczerej wiary i popadli w bezsensowne rozmowy, jak to widzimy w wersecie 6. Kiedy jestem wolny i nie głoszę, często zakradam się na spotkania Kościoła i niestety muszę przyznać, że czasem odchodzę z myślą, że to było po prostu bezsensowne i bezcelowe. Łatwo jest wstać i mówić, ale powinno to płynąć z serca, w miłości, z mocnym przesłaniem. Ja mam mocne przesłanie i przekazuję je z całego serca. W wersecie 7 Paweł analizuje, co poszło nie tak w Efezie: oni chcieli być „nauczycielami Prawa”, ale, jak mówi Paweł, nie mają pojęcia o czym mówią ani o czym tak pewnie twierdzą! Jak bezpośredni jest Paweł!

Wiecie, musimy żyć według wiary, którą głosimy. Kiedy byłem młodym pastorem i ewangelistą w Anglii, Bóg powiedział mi pewnego dnia: „Zamknij się! Przestań mówić! Wyjdź i zrób wszystkie rzeczy, które mówisz innym, żeby robili!” Moje życie przez ostatnie 60 lat polega na tym, że wychodzę, żyję tym, działam - nie mówię ludziom, aby robili to, czego sam nie zrobiłem! Głosiłem na wolnym powietrzu, w kinach i teatrach, na boiskach piłkarskich, w salach, na stadionach... Byłem tam, to robiłem - i nie przestaję!